uosobieniem piękna kobiecego ciała, był taki zimny, bez wyrazu... To samo ze słynną Moną Lisą, dla Zuzanny nie było w jej uśmiechu nic tajemniczego. Jakaś niespecjalnie urodziwa niewiasta miała szczęście pozować mistrzowi, a ponieważ chodziło bardziej o mistrza niż o nią, wymyślono ów uśmiech, aby jakoś uzasadnić niezwykłość tego obrazu. Zafascynowała ją natomiast sztuka starożytnego Wschodu, początkowo nie mogła trafić do tego działu, ciągle się gubiła w labiryncie sal, stylów i epok, ale potem jej się udało i odtąd bywała tam często. Pomyślała, że warto by bliżej poznać tę kulturę. Gdyby nie to, że wybrała grę na skrzypcach, być może podjęłaby