im naprzeciw. Tak stoisz półniemy<br>Na widok wieków, którym musisz sprostać<br>Swym bladym ciałem, odsłoniętym nagle;<br>Obrazem grzechu, mizernym jak wdowa;<br>Błyskiem zachwytu, który nim cię przeszył,<br>Już był pokarmem twojej córki - śmierci.<br><br>Sam - im naprzeciw. Jak naprzeciw lasu<br>Zbawczego - daniel, z parującą sierścią;<br>Zbieg obleczony w odór i zmęczenie;<br>Zwierzę w ucieczce z góry przesądzonej...<br>Czy ci udzielą cienie swoich liści,<br>Oni - rosnący pokoleń słojami?<br><br>Sam - im naprzeciw. Masz dwie dłonie. Papier<br>Wygotowany w mechanicznych kotłach,<br>W których kotłował kij grabarza książek;<br>Papier i pióro - źrenice i wargi,<br>Wszystko to z wody, piołunu i octu,<br>Wszystko to z lasu dawno