rodziców i zechce ich uspokoić.<br><q>- W tamtych czasach</> - mówi emerytowany nadkomisarz Arnold S. <q>- a była to połowa lat osiemdziesiątych, wykrywalność zabójstw w Polsce była bardzo duża, wynosiła osiemdziesiąt dwa procent. Na terenie działania naszej komendy wojewódzkiej ta liczba była jeszcze wyższa, gdyż przekraczała dziewięćdziesiąt. W zasadzie nie istnieją zbrodnie doskonałe, a tam, gdzie nie można wykryć sprawcy, mamy zazwyczaj do czynienia z nieudolnością i błędami organów ścigania.<br>W tym przypadku, na razie, było to tajemnicze zniknięcie, ponieważ nie znaleziono zwłok ani żadnych innych dowodów, które wskazywałby na to, że dziewczyna nie żyje. Postanowiłem wobec tego</> - relacjonował nadkomisarz S. reporterowi "Detektywa" <q>- że sam