pod koniec zaczął padać drobny, jak mgła przenikliwy deszcz. Lewandowski mimo protestów dziewczyny okrył ją swoją kapotą. Leżeli oparci na łokciach tak blisko siebie, że prawie dotykał ramieniem jej ramienia. Rozmawiali szeptem, który trudno było odróżnić od deszczowego szmeru <page nr=46>. Powiedziała mu trochę o sobie, o zbuntowanej uczennicy w domu zamożnego adwokata, mówiła, że teraz tylko partia jest jej rodziną, i że naukowy światopogląd wcale jej nie przeszkadza bezgranicznie wierzyć partii, oraz że nie spodziewa się żyć zbyt długo. W pewnej chwili spytała go, czy ma dziewczynę, lecz zanim, zaskoczony, zdołał odpowiedzieć, usłyszeli umówione jako sygnał ciche świstanie. Podnieśli się z bolesnym