Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
ma ceny! - ryknął wprost ku magicznej kuli i potrząsnął pięścią.
Kula podeszła czerwienią, przybladła, i trochę poszła na ustępstwa czy zreflektowała się, bo parę znaków wodnych jakby się ulotniło, ale pojawiły się nowe, intrygujące, lecz dalibóg nieczytelne.
Pomęczywszy się nad ich zrozumieniem, przy czym różne interpretacje przychodziły mu, na myśl, aliści wszystkie jałowe, Krzysztof postanowił zastosować do nich zasadę nieoznaczoności.
I poprzestał na tym, gdyż dręczyła go sprawa ważniejsza.
Mówił sobie: jeśli nie potrafię odczytać tego jedynego znaku, owej jedynej litery w hindi, znaku przymierza, osunę się w jeszcze gorszą samotność niż ta, w którą wpadłem po same uszy: I raptem
ma ceny! - ryknął wprost ku magicznej kuli i potrząsnął pięścią.<br>Kula podeszła czerwienią, przybladła, i trochę poszła na ustępstwa czy zreflektowała się, bo parę znaków wodnych jakby się ulotniło, ale pojawiły się nowe, intrygujące, lecz dalibóg nieczytelne.<br>Pomęczywszy się nad ich zrozumieniem, przy czym różne interpretacje przychodziły mu, na myśl, aliści wszystkie jałowe, Krzysztof postanowił zastosować do nich zasadę nieoznaczoności.<br>I poprzestał na tym, gdyż dręczyła go sprawa ważniejsza.<br>Mówił sobie: jeśli nie potrafię odczytać tego jedynego znaku, owej jedynej litery w hindi, znaku przymierza, osunę się w jeszcze gorszą samotność niż ta, w którą wpadłem po same uszy: I raptem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego