z litanii sołtysówny, bo przestałem osmykiwać owies i ręce zaczęły mi się pocić nawet w tych miejscach, gdzie Chrystus miał wbijane gwoździe, i gardło miałem jakby przebite nożem czy też zmiażdżone kamieniem, i bolał mnie szczyt brzucha schodzącego w lędźwie.<br> I jak zawsze w takich chwilach nie widziałem ani Jaśka, ani jego wdówki i służącej galopujących na koniach, jedzących wiśnie, rzucających w siebie proso, siemię i mak.<br> Jasny gwint, o, jasny gwint, jeszcze nigdy jej tak nie widziałem, jak na tej ścieżce prowadzącej przez ogrody całe w kukurydzy, w tyczkowym grochu, w owsie, w toczących się po polach dyniach i w sadzonym