wybaczyć się nie da, choć od chwili, gdy Eliza przypadkiem odkryła tajemne schadzki Nahorskiego, przestał widywać się z wiejską dziewoją. Orzeszkowa skróciła wtedy pobyt w Miniewiczach i odjechała do swojej stałej przystani. Słał za nią listy, wysyłał kartki "specjalnym posłańcem", zapewniał, że nawet już i nie pamięta imienia tej rybki, ani nie pragnie już żadnych grzesznych rozrywek wśród uroków czystej natury. Pisarka była głucha na wszystkie sygnały skruszonego serca. W dodatku jej uraza podwoiła się jeszcze o niechęć i pretensje do samej siebie: O, Boże, jakaż była zaślepiona! Przywiązując się coraz bardziej, nie tylko nie widziałam jego podwójnej gry, ale i tej