Typ tekstu: Książka
Autor: Ddobraczyński Jan
Tytuł: Święty miecz
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1957
Od razu zrozumieli o co chodzi. Rozkaz podziałał na nich jak smagnięcie batem.
Pasażerowie, żołnierze, marynarze rzucili się z drabiny do wnętrza statku. Głos
kapitana poderwał ich na nowo do życia. Miotani od trzech dni przez orkan, stali
się bezradnymi istotami niezdolnymi do najmniejszego wysiłku. Ale zaraz opuściła
ich cała apatia i bezsiła. Chwycili za worki, za toboły, za sprzęt. Namoknięte
wory były ciężkie, jakby zawierały kamienie. Sapiąc wlekli je, podawali sobie
wzdłuż drabiny. Na pokładzie ciężar odbierali marynarze. Ludzie przestali myśleć,
co wyrzucają. Obok pszenicy leciały w morze siekiery, młoty, piły okrętowe,
pudła gwoździ, garnki, żywność, bukłaki z winem... Ogarnął
Od razu zrozumieli o co chodzi. Rozkaz podziałał na nich jak smagnięcie batem. <br>Pasażerowie, żołnierze, marynarze rzucili się z drabiny do wnętrza statku. Głos <br>kapitana poderwał ich na nowo do życia. Miotani od trzech dni przez orkan, stali <br>się bezradnymi istotami niezdolnymi do najmniejszego wysiłku. Ale zaraz opuściła <br>ich cała apatia i bezsiła. Chwycili za worki, za toboły, za sprzęt. Namoknięte <br>wory były ciężkie, jakby zawierały kamienie. Sapiąc wlekli je, podawali sobie <br>wzdłuż drabiny. Na pokładzie ciężar odbierali marynarze. Ludzie przestali myśleć, <br>co wyrzucają. Obok pszenicy leciały w morze siekiery, młoty, piły okrętowe, <br>pudła gwoździ, garnki, żywność, bukłaki z winem... Ogarnął
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego