było w domu. Czekałem bez sensu przed klatką, bez żadnej gwarancji, że wrócisz, ale miałem zamówienia na poniedziałek i musiałem je przekazać. Ewuniu, ja umiałem narzucić tym ludziom taki termin wykonania usługi, jaki kazałaś, bym narzucił; gdy potrzebowałaś pieniędzy na środę, umawiałem ich na poniedziałek i wtorek, bo byłem Twój as, Twój rewolwerowy deklarz, lider grupy - nie chwalę się, cytuję, co szefowa o mnie mówiła.<br>I przyszłaś dobrze po dziesiątej; zobaczyłaś mnie przed domem.<br>- Jezu, myślałam, że nie przyjdziesz, inaczej kartkę bym ci zostawiła w drzwiach. Tu byłam, po sąsiedzku, na imprezie.<br>Wskazałaś otwarte okno na drugim piętrze, skąd jeszcze słychać