wózkarzy przechylił swój ładunek i drzewo chlusnęło do wody, bo tam był dół. A nad tym dołem stało dwóch robotników z bosakami. Wbijali bosaki w szczapy <page nr=40> nakierowując do otworu w murze, na ruchomą taśmę, która wynosiła drzewo z wody i niosła w górę, na piętro, gdzie coś wyło i trzaskało, aż strach, i od tego stukania trząsł się cały dom.<br>Szczęsny słuchał niezdecydowany: "Szatkują tam drzewo czy na kaszkę trą?" W końcu poszedł dalej i stanął przed zbiornikiem, podobnym do ogromnej gruszki. Tu go uderzył zapach ługu, ten sam, jaki poczuł na moście, gdy patrzył na białą, płynącą z Wisłą piankę