Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
się jaśniej.
- Macie w zasadzie rację, ale na obecnym etapie to konieczność, on nie jest profesorem, to literat i dlatego koszta będą niższe, opłaci się, dobrze, że macie wątpliwości, ale te wątpliwości za was rozstrzygnęli towarzysze z wysokiego szczebla - uspokoił go towarzysz Karpik.

- Gdzie on, do cholery, lezie? Tam przecież bagno, utopi się, wariat, czysty wariat - krzyknął żołnierz. Dwóch wartowników patrzyło z drwiącym zaciekawieniem. Jassmont, zataczając się, wyszedł przed młyn i szybko, zdecydowanie ruszył w stronę oparzeliska Jaremczycha.
- Daj spokój, to miejscowy, zna teren - machnął ręką drugi. - Krzywdy sobie nie zrobi. Pijany zawsze trafi do siebie.
Noc doskonale czarna, choć to
się jaśniej.<br>- Macie w zasadzie rację, ale na obecnym etapie to konieczność, on nie jest profesorem, to literat i dlatego koszta będą niższe, opłaci się, dobrze, że macie wątpliwości, ale te wątpliwości za was rozstrzygnęli towarzysze z wysokiego szczebla - uspokoił go towarzysz Karpik.<br><br>- Gdzie on, do cholery, lezie? Tam przecież bagno, utopi się, wariat, czysty wariat - krzyknął żołnierz. Dwóch wartowników patrzyło z drwiącym zaciekawieniem. Jassmont, zataczając się, wyszedł przed młyn i szybko, zdecydowanie ruszył w stronę oparzeliska Jaremczycha.<br>- Daj spokój, to miejscowy, zna teren - machnął ręką drugi. - Krzywdy sobie nie zrobi. Pijany zawsze trafi do siebie.<br>Noc doskonale czarna, choć to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego