tramwajowym czy w samym tramwaju… Bywa, że słuchając bezładnej gadaniny ludzkiej, albo przy pacierzu rannym czy wieczornym, a może w kościele… Czasem, gdy ktoś mówi coś do ciebie – nagle poczujesz, że ziemia kołysze się pod tobą, wszystko widzisz w innych wymiarach, stwierdzasz w całej ostrości swoją małość, bałaganiarstwo, bylejakość, stertę swoich głupstw, pomyłek, tchórzostw, które zdążyły urosnąć aż pod sufit. I ogarnie cię przemożna tęsknota za twoją pierwotną czystością. Uważaj na takie dotknięcie Boga. Bo gdy Go nie przyjmiesz, to potem powiesz tylko: „Tak mi się jakoś dziwnie zrobiło… Ale to nic, przeszło”. A przecież