całkiem bezbronna. Kto mi zdradzi, jaki jesteś naprawdę?<br>Po drodze, wspinając się na łysy pagór, ciągnęła karawana wozów zaprzężonych w woły i wielbłądy. Skrzypiały głośno pełne koła zbite z desek, pokrzykiwali woźnice. Ogromne rogi bawołu nużały się w czerwonym słońcu, wielbłądy dostojnie płynęły, kołysząc głowami.<br>Dziewczyna w zielonym sari, z baniastym naczyniem na głowie, przyklękała na środku szosy, uniosła dłonie ruchem pełnym wdzięku. Bransolety miotały ogniem, brzękały dzwoneczki, którymi miała opasane kostki u nóg.<br>Terey nacisnął klakson.<br>Obejrzała się przelękniona i sfrunęła na krawężnik.<br>- Stań. Chcę ją sfotografować - prosiła Margit. - Tak pięknie tańczyła...<br>- Wolałbym, żebyś ją oglądała z daleka, ale podejdź