nie pukaj, bo drzwi będą otwarte, dobrze, Romciu?<br>Wyjął pięciozłotówkę, powolnym ruchem wetknął ją w dłoń pikola, po czym objął jego palce ściskając je mocno i długo. Romek zmieszany kłaniał się, dziękował i cofał krok za krokiem, wreszcie odwrócił się i pobiegł szukać Synaja. Znalazł go na korytarzu <page nr=156>.<br>- Panie Synaj, baron płacić.<br>- Dobrze, weź ze mną te sosy i jarzyny. Coś tam podawał? - Nic, tylko Giselter.<br>Dochodziła godzina trzecia, kelnerzy kończyli pracę - Synaj obejmował służbę na sali. Teraz już każdy gość, który przyjdzie, będzie należał do niego. W parę minut po odejściu barona Romek nieśmiało poprosił Synaja, by go zwolnił na