Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
we mnie głęboko, ściśnięty mięśniami naprężonymi aż do bólu, kojonego tą miazgą, która niespiesznie spływała z niego we mnie,
i budząc się, zobaczyłem, że Hamid poruszył nagle wargami przez sen, i z ich ruchu odczytałam tylko jedno słowo, powtórzone trzykrotnie:
- Busida... busida... busida...
i choć go jeszcze nie znałem, zrozumiałem bezbłędnie, bo zabrzmiało tak swojsko, że chce, abym mu dał buzi, i zbliżyłem się do niego, i pochyliłem się, i wilgotnymi wargami przylgnąłem do jego ust,
a tymczasem słońce pochyliło się już ku zachodowi i cień ogarnął naszą kryjówkę, i Hamid otworzył oczy, i ujrzałem się w nich, i wiedziałem, że
we mnie głęboko, ściśnięty mięśniami naprężonymi aż do bólu, kojonego tą miazgą, która niespiesznie spływała z niego we mnie,<br>i budząc się, zobaczyłem, że Hamid poruszył nagle wargami przez sen, i z ich ruchu odczytałam tylko jedno słowo, powtórzone trzykrotnie:<br>- Busida... busida... busida...<br>i choć go jeszcze nie znałem, zrozumiałem bezbłędnie, bo zabrzmiało tak swojsko, że chce, abym mu dał buzi, i zbliżyłem się do niego, i pochyliłem się, i wilgotnymi wargami przylgnąłem do jego ust,<br>a tymczasem słońce pochyliło się już ku zachodowi i cień ogarnął naszą kryjówkę, i Hamid otworzył oczy, i ujrzałem się w nich, i wiedziałem, że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego