Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
klasera najlepszego z filatelistów - czasu. Niejeden ćmił w zamyśleniu fajkę. Niejedna parzyła herbatę, której listki opadały powoli na dno szklanki, niczym spadochroniarze. Lokatorzy nie odzywali się do siebie, nie nawoływali z okien - siedzieli w milczeniu, podobni do przysypiających gołębi. Na ospałym cyferblacie maja wskazówki mieliły ziarna kolejnych dni. Szkoda słów - bezruch nieznośny! Gdy tylko pomyśleć o starych dzielnicach, zaraz zjawiają się ptaszki sentymentu. I trzepoczą, myśl za myślą trelują, spokoju nie dają, aż człowieka szlag trafia. Zatorze nie należało do wyjątków. Mogło uchodzić za przykład wzorcowy - patynę lat wyczuwało się na każdym kroku.
Jedynie woń posiłków trzymała świat na wędzidle powszedniego
klasera najlepszego z filatelistów - czasu. Niejeden ćmił w zamyśleniu fajkę. Niejedna parzyła herbatę, której listki opadały powoli na dno szklanki, niczym spadochroniarze. Lokatorzy nie odzywali się do siebie, nie nawoływali z okien - siedzieli w milczeniu, podobni do przysypiających gołębi. Na ospałym cyferblacie maja wskazówki mieliły ziarna kolejnych dni. Szkoda słów - bezruch nieznośny! Gdy tylko pomyśleć o starych dzielnicach, zaraz zjawiają się ptaszki sentymentu. I trzepoczą, myśl za myślą trelują, spokoju nie dają, aż człowieka szlag trafia. Zatorze nie należało do wyjątków. Mogło uchodzić za przykład wzorcowy - patynę lat wyczuwało się na każdym kroku.<br>Jedynie woń posiłków trzymała świat na wędzidle powszedniego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego