Heli, wreszcie uprzytomnił sobie, że to już zbyt długo trwa, i jeszcze bardziej pomotany, niepewny, czy czego nie zapomniał, podał kasjerce bloczek.<br>- Panie Boryczko! - usłyszał jej głos - to za dużo. No, idź pan już, idź, siedemdziesiąt groszy zostanie.<br>"A niech zostanie, niech przepadnie, to wszystko jedno." Ręce mu drżały, czuł bezwład w palcach, bał się, że lada chwila wszystko runie na ziemię. Doszedłszy do rewiru, zatrzymał się, łokieć oparł na brzuchu i mętnie rozejrzał się wokoło. "Dla kogo ta jaśniejsza, a dla kogo z kożuszkiem? Przyjmą czy nie?" Z wypiekami na policzkach i mgłą w oczach nachylił się nad pierwszym z