marzenie mojego życia. A to nie jest prawda. Bo najbardziej bym chciał paść kozy na pastwiskach należących do mego ojca. Powiedziałem to człowiekowi Kręgu, a on się śmiał. Ale tylko przez chwilę, bo potem się domyślił, o co mi chodziło. Jakbym był pasterzem, to by znaczyło, że mogę chodzić i biegać i mam prawdziwe nogi, a nie takie chude patyki. Ale skoro nie mogę być pasterzem, to będę magiem. To też jest jakieś zajęcie.<br>Czytałem aż do zapadnięcia zmroku. Biały Róg miał smutne życie. Tym bardziej doceniał i cieszył się każdą przyjemnością. Pogodnym dniem, dobrą książką, tęczą, ptakiem na gałęzi, wizytą