Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Dzień dobry
Nr: 04.07
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1931
zaczynającego się już okresu więdnięcia - poczem szła samotnie na dłuższą przechadzkę.
Spacer przedobiedni świetnie wpływał na jej samopoczucie, humor i cerę, to też nie zaniedbywała go, nawet przy złej pogodzie.
Jeżeli dzień był ładny, Bagińska dążyła nad brzeg morza i otulając się jaknajszczelniej futrem, spędzała nieraz całe godziny na bezmyślnem błądzeniu po zmarzniętym piasku pustej, opuszczonej plaży z oczami utkwionemi w bezkresną dal.
Gdy padał deszcz lub dął silny wiatr północny od morza, Bagińska poprzestawać musiała na błąkaniu się po oddalonych od centrum miasta ulicach, biegnących wśród małych domków.
Zmęczona spacerem z wilczym apetytem siadała do stołu w sali restauracyjnej "Park
zaczynającego się już okresu więdnięcia - poczem szła samotnie na dłuższą przechadzkę.<br>Spacer przedobiedni świetnie wpływał na jej samopoczucie, humor i cerę, to też nie zaniedbywała go, nawet przy złej pogodzie.<br>Jeżeli dzień był ładny, Bagińska dążyła nad brzeg morza i otulając się jaknajszczelniej futrem, spędzała nieraz całe godziny na bezmyślnem błądzeniu po zmarzniętym piasku pustej, opuszczonej plaży z oczami utkwionemi w bezkresną dal.<br>Gdy padał deszcz lub dął silny wiatr północny od morza, Bagińska poprzestawać musiała na błąkaniu się po oddalonych od centrum miasta ulicach, biegnących wśród małych domków.<br>Zmęczona spacerem z wilczym apetytem siadała do stołu w sali restauracyjnej "Park
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego