Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Życie Warszawy
Nr: 8.02
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2002
października poranną ciszę zakłócił odgłos nadlatującego samolotu. - Wybiegłem z domu, patrzę, a tu nad słupami lata helikopter - wspomina Andrzej Kostana. - Wte i wewte. Niewiele myśląc, pobiegłem na pole. Nie miałem bowiem wątpliwości, kto w tym helikopterze siedzi i jakie ma zamiary. Zacząłem więc robić zdjęcia. Na dowód pokazuje fotkę - na błękicie nieba widać helikopter zbliżający się do czubków słupów. - Pewnie ci lotnicy z bożej łaski chcieli mnie trochę wystraszyć - zastanawia się Kostana. - Jak nie z ziemi, to z powietrza chcą na te słupy wskoczyć. Byle nie płacić. Na tej lataninie najbardziej ucierpiało stado koni sąsiada. Helikopter przeleciał im tuż nad głowami
października poranną ciszę zakłócił odgłos nadlatującego samolotu. - Wybiegłem z domu, patrzę, a tu nad słupami lata helikopter - wspomina Andrzej Kostana. - <orig>Wte i wewte</>. Niewiele myśląc, pobiegłem na pole. Nie miałem bowiem wątpliwości, kto w tym helikopterze siedzi i jakie ma zamiary. Zacząłem więc robić zdjęcia. Na dowód pokazuje fotkę - na błękicie nieba widać helikopter zbliżający się do czubków słupów. - Pewnie ci lotnicy z bożej łaski chcieli mnie trochę wystraszyć - zastanawia się Kostana. - Jak nie z ziemi, to z powietrza chcą na te słupy wskoczyć. Byle nie płacić. Na tej lataninie najbardziej ucierpiało stado koni sąsiada. Helikopter przeleciał im tuż nad głowami
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego