Napawałem się nim do zachłyśnięcia, ściskając żelazo, aż mi<br>kostki na rękach zbielały.<br> Bo ja tu widzę, czego nikt nie widzi...<br> Przecież to dziecko!<br> Dziecko, którego tak dawno nie widziałem, aż zdążyłem zapomnieć, że takie maleńkie <br>istotki, zwane puellae, są na ziemi...<br> Jakie to szczęście tak zapomnieć, pomyślałem.<br> Jakie to błogosławieństwo dla mnie, dla wszystkich żeglarzy, którym otchłań <br>nie zdołała zamknąć się nad głową.<br> To nie pręt kraty, lecz klucz!<br> Ściskam w rękach klucz.<br> Do iluzji, do rzeczywistości.<br> Między którymi nie dopatrujmy się granic, bo wiecznie będziemy<br>pokutować w klatkach jak dawni, w pasach jak współcześni, w<br>tabletkach jak przyszli szaleńcy