mężczyzny wstrząsnął dreszcz, zaczął machać rękami, kręcić głową, przestępować z nogi na nogę.<br>Kamień pod językiem rozgrzewał się. Magwer czuł ciepło i wiedział, że wkrótce stanie się ono żarem.<br>Pies zaszczekał. Cicho. Żałośnie.<br>Rodam pochylił się, położył dłoń na ramieniu gońca, drugą jakby pokazywał jakiś kierunek. Potem sięgnął do kieszeni bluzy, wyjął garść płatnych paciorków i podał je chłopcu. Malec wytrzeszczył oczy, z niedowierzaniem patrząc na tak wielką zapłatę. List, tak jak i paciorki, wcisnął do zawieszonego na szyi woreczka. Rodam odwrócił się i znów ruszył ku studni.<br>Gruzłowata twardość kamienia paliła język.<br>Pies znów zaskomlał, lecz jego jęk powoli zmieniał