Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Karan
Nr: 9-10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1995
sprzątaniu, czasem kradł. Od dwóch tygodni cała trójka mieszka w pogotowiu opiekuńczym. Taki jest ten Michał...
Arek
Mama Arka zapomniała zapakować mu lekarstwo na astmę, trzeba było pójść do lekarza i poprosić o receptę. Arek mocno ściskał rękę swojej opiekunki i powtarzał: "ja wcale nie boję się zastrzyków, to nie boli".
Zastrzyki nie były potrzebne. Pani pielęgniarka w pogotowiu, gdy usłyszała o co chodzi zaczęła kiwać głową i powtarzać: "Ale ty masz matkę mój mały! Co za matka, żeby zapomnieć o czymś takim...!Arek patrzył w podłogę i jeszcze mocniej ściskał rękę "cioci".
Piotrek
To był ostatni dzień koloni. Wszystkie dzieci
sprzątaniu, czasem kradł. Od dwóch tygodni cała trójka mieszka w pogotowiu opiekuńczym. Taki jest ten Michał... &lt;page nr=19&gt;<br>&lt;tit1&gt;Arek&lt;/&gt;<br>Mama Arka zapomniała zapakować mu lekarstwo na astmę, trzeba było pójść do lekarza i poprosić o receptę. Arek mocno ściskał rękę swojej opiekunki i powtarzał: "ja wcale nie boję się zastrzyków, to nie boli". <br>Zastrzyki nie były potrzebne. Pani pielęgniarka w pogotowiu, gdy usłyszała o co chodzi zaczęła kiwać głową i powtarzać: "Ale ty masz matkę mój mały! Co za matka, żeby zapomnieć o czymś takim...!Arek patrzył w podłogę i jeszcze mocniej ściskał rękę "cioci". <br>&lt;tit1&gt;Piotrek&lt;/&gt;<br>To był ostatni dzień koloni. Wszystkie dzieci
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego