Typ tekstu: Książka
Autor: Dołęga-Mostowicz Tadeusz
Tytuł: Kariera Nikodema Dyzmy
Rok wydania: 1991
Rok powstania: 1932
a nie lepiej by panu wrócić w swoje strony, do rodziny? Zawszeć tamuj coś dla pana znajdą.
- Przecie mówiłem już pani Walentowej, że rodziny żadnej nie mam.
- Poumierali? - Poumierali.
Walentowa skończyła obieranie kartofli i, stawiając sagan na ogniu, zaczęła:
- Bo tu, w Warszawie, to i ludzie inne, a i pracy brak. Mój, niby, to tylko trzy dni w tygodniu robi, ledwie na żarcie starczy, a ichny derektur, znaczy się ten Purmanter, czy jak tam mu, to powiada, że może i całkiem fabrykę zamkną, bo odbytu ni ma. A i tak, żeby nie Mańka, to nie byłoby czym komornego opłacić. Zapracowuje się
a nie lepiej by panu wrócić w swoje strony, do rodziny? &lt;orig&gt;Zawszeć&lt;/&gt; tamuj coś dla pana znajdą.<br>- Przecie mówiłem już pani Walentowej, że rodziny żadnej nie mam.<br>- Poumierali? - Poumierali.<br>Walentowa skończyła obieranie kartofli i, stawiając sagan na ogniu, zaczęła:<br>- Bo tu, w Warszawie, to i ludzie inne, a i pracy brak. Mój, niby, to tylko trzy dni w tygodniu robi, ledwie na żarcie starczy, a &lt;orig&gt;ichny&lt;/&gt; &lt;orig&gt;derektur&lt;/&gt;, znaczy się ten Purmanter, czy jak tam mu, to powiada, że może i całkiem fabrykę zamkną, bo odbytu ni ma. A i tak, żeby nie Mańka, to nie byłoby czym komornego opłacić. Zapracowuje się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego