dławiąc. Mógłbyś teraz kochać Monikę. Jedzenie, miażdżenie chleba szczękami, przełykanie, napływ śliny sprawiają, że przypominasz sobie słowa starego nauczyciela, materialisty, o tym, jak człowiek po śmierci zamienia się w substancję gnilną, a potem w próchnicę. Dzięki temu jesz jeszcze szybciej i jesteś pewny, że mógłbyś teraz wziąć Monikę, jak bohaterowie brutalnych książek biorą bohaterki: silnie i obojętnie. Wyobrażasz sobie proces rozkładania się zwłok i owo wyobrażenie jest dla ciebie tym, czym dla innych czerwone wino do mięsa. A może w ten sposób maskujesz przyjemność izolacji, jaką osiągasz przy jedzeniu? Naturalnie, jeżeli jesz sam. Połykasz duże kęsy, rozpierasz się na stole, jesteś