Typ tekstu: Książka
Autor: Myśliwski Wiesław
Tytuł: Widnokrąg
Rok: 1996
że to oburzenie dawno w niej wygasło, wał za
nami ledwo już majaczył, zeszliśmy z drogi znów na ścieżkę, na tę samą,
którą nas gospodarz rano ze wsi wyprowadził, i oczy, myśli mieliśmy
utkwione jedynie w tej ścieżce, gdy znów wyrzuciła z oburzeniem:
- Gdzie szarawo? Całkiem widno jeszcze. Patrz, jaka bryła, i co, nie
zobaczyłam jej? A but nie mniejszy od tej bryły.
Przeszliśmy spory kawał w całkowitym milczeniu, byłem przekonany, że
już zapomniała o przewoźniku, gdy nieoczekiwanie, jakby tylko rzucając
mi przez ramię strzępek swoich myśli, powiedziała:
- Dziwny jakiś. Nie wyglądał mi na przewoźnika. Rano prędzej, kiedy
był pijany. Gdzie
że to oburzenie dawno w niej wygasło, wał za<br>nami ledwo już majaczył, zeszliśmy z drogi znów na ścieżkę, na tę samą,<br>którą nas gospodarz rano ze wsi wyprowadził, i oczy, myśli mieliśmy<br>utkwione jedynie w tej ścieżce, gdy znów wyrzuciła z oburzeniem:<br> - Gdzie szarawo? Całkiem widno jeszcze. Patrz, jaka bryła, i co, nie<br>zobaczyłam jej? A but nie mniejszy od tej bryły.<br> Przeszliśmy spory kawał w całkowitym milczeniu, byłem przekonany, że<br>już zapomniała o przewoźniku, gdy nieoczekiwanie, jakby tylko rzucając<br>mi przez ramię strzępek swoich myśli, powiedziała:<br> - Dziwny jakiś. Nie wyglądał mi na przewoźnika. Rano prędzej, kiedy<br>był pijany. Gdzie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego