o takiej pracy pomyślał choćby przez chwilę. Wie przecież doskonale, że we współczesnym sporcie sukces zależy nie tylko od trenera. <br>Niewiara, skrywana niechęć, a potem otwarty bunt załogi niejeden statek wsadził na skały. Przy podejmowaniu decyzji, dojrzewającej w nim od lat, Wagner kierował się na pewno nie instynktem samobójcy, ale budowniczego. A z budowaniem jest zawsze różnie. Raz się udaje, a ramie. Najpiękniejszy projekt architekta zostaje sknocony przez niechlujnego murarza, tynkarza, malarza albo, już na samym wstępie, przez konstruktora. Wtedy zawistni - a gdzie ich nie ma? - cieszą się ogromnie, a prasowi klakierzy sięgają ochoczo do kałamarza z czarnym atramentem. I chlapią