harówce w ogrodzie ledwo zipał, poszłam więc sama.<br>Wystawa jako taka wstrząsnęła mną z lekka. Oglądając zawieszone na ścianach dzieła nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że artyści tworzyli w czasie weekendów, kiedy wszystkie sklepy są zamknięte i nic nie można kupić, i akurat wyszła im cała farba z wyjątkiem kolorów buraczkowego, sinego i czarnego. Zużyli zatem to, co im pozostało, osiągając niewiarygodnie grobowe efekty. Znalazłam tam nawet pejzaż, który chętnie bym kupiła, żeby patrzeć nań, jeśli będę musiała hamować zbytnią wesołość.<br>Obejrzałam całość, Ewa, która strojem stanowiła kontrast z wystawą, odpracowała swoje oficjalne obowiązki i byłyśmy wolne.<br>- Chcesz tu jeszcze coś