Typ tekstu: Książka
Autor: Grynberg Henryk
Tytuł: Drohobycz, Drohobycz
Rok: 1997
pragnienia i budziłam się z wyschniętymi ustami. Leżałam przy zbiorniku z wodą, której nie należało pić, bo była zatruta tyfusem. Wszyscy o tym wiedzieli, nie pili, umierali z pragnienia. Kapo przynosiła mi gotowany czarny płyn, tylko to piłam. Gdyby nie ona, już bym się nie podniosła.

Pewnej nocy rozpętała się burza z grzmotami i błyskawicami. Z grzmotami i błyskawicami pocisków. Rano SS-mani stali w dwóch szeregach. W jednym mężczyźni, w drugim kobiety. Kobiety przeważnie grube. Wszyscy z białymi opaskami na rękawach - jak przechrzczeni. Diabła nigdzie nie widziałam, może zmienił się nie do poznania. Kazano im przenosić zwłoki. Nie przeciągać, ale
pragnienia i budziłam się z wyschniętymi ustami. Leżałam przy zbiorniku z wodą, której nie należało pić, bo była zatruta tyfusem. Wszyscy o tym wiedzieli, nie pili, umierali z pragnienia. Kapo przynosiła mi gotowany czarny płyn, tylko to piłam. Gdyby nie ona, już bym się nie podniosła.<br><br>Pewnej nocy rozpętała się burza z grzmotami i błyskawicami. Z grzmotami i błyskawicami pocisków. Rano SS-mani stali w dwóch szeregach. W jednym mężczyźni, w drugim kobiety. Kobiety przeważnie grube. Wszyscy z białymi opaskami na rękawach - jak przechrzczeni. Diabła nigdzie nie widziałam, może zmienił się nie do poznania. Kazano im przenosić zwłoki. Nie przeciągać, ale
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego