Typ tekstu: Książka
Autor: Myśliwski Wiesław
Tytuł: Nagi sad
Rok wydania: 1997
Rok powstania: 1967
niebo popatrzyłem za
skowronkiem, który mnie uparcie gdzieś przedrzeźniał, ludziom z
radością odchwalałem ich powitania. Wkrótce jednak zaczęło mnie
stylisko piec w dłonie, potem pot się sączyć zaczął po twarzy, spływać
z pleców, wokół pasa wzbierać. Zrobiło mi się wilgotno, słono, coraz
bardziej zaczynałem matce wierzyć, że ma się na burzę. A kiedy wreszcie
wsparłem się na grabiach, aby odsapnąć, nie chciało mi się już ruszyć.
Wtedy zobaczyłem ojca. On, nie on. Był jeszcze daleko, ale czy mógłbym
go nie poznać, po samym cieniu bym go poznał, po krokach samych, po
przeczuciu swoim.
Biegł drogą ciężko i niezdarnie, jak do nagłego
niebo popatrzyłem za<br>skowronkiem, który mnie uparcie gdzieś przedrzeźniał, ludziom z<br>radością odchwalałem ich powitania. Wkrótce jednak zaczęło mnie<br>stylisko piec w dłonie, potem pot się sączyć zaczął po twarzy, spływać<br>z pleców, wokół pasa wzbierać. Zrobiło mi się wilgotno, słono, coraz<br>bardziej zaczynałem matce wierzyć, że ma się na burzę. A kiedy wreszcie<br>wsparłem się na grabiach, aby odsapnąć, nie chciało mi się już ruszyć.<br>Wtedy zobaczyłem ojca. On, nie on. Był jeszcze daleko, ale czy mógłbym<br>go nie poznać, po samym cieniu bym go poznał, po krokach samych, po<br>przeczuciu swoim.<br> Biegł drogą ciężko i niezdarnie, jak do nagłego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego