ją nad wszelkie pojęcie. Wszystko, co Władyś mówił i robił, wydawało się niestosowne do okoliczności, odczuwała potrzebę gruntownych wyjaśnień. <br>- On ciągle myśli, że wszystko jest po dawnemu. Po dawnemu... - powtarzała przez zaciśnięte zęby, że kilkakrotnie podczas obiadu zapytywał, czy duże zrobiła w śpiewie postępy. O co jej szło, gdy tak burzyła się przeciw jego nieświadomości, nie rozumiała sama. <br>Termometr wskazywał 36 i 6. Rozgniewało ją to - pragnęła chorować teraz i umrzeć. Z początku cieszyła się, że matka nie przychodzi sprawdzić temperatury. <br>- Chwała Bogu, zapomnieli o mnie, nie będę potrzebowała udawać. <br>Po jakimś kwadransie wszakże siadła na łóżku. <br>- Zapomnieli! A jednak wszystko zostało