pytania egzystencjalne. I to jedno wystarczało, aby mieć tysiące odbiorców. Jego droga do czytania Biblii i pisania o niej była bardzo prosta i naturalna. I chyba jedyna z możliwych dla świeckiego "teologa". Mówił o tym Tadeusz w rozmowie ze mną, drukowanej w "Tygodniku Powszechnym" (1992, nr 2). "Podszedłem do sprawy całkiem prosto: oto człowiek sprzed wielu wieków mówi do mnie. Coś chce mi opowiedzieć, coś chce przekazać, o czymś przekonać. Chce mi dać jakąś swoją prawdę, jakieś przeżycie, jakąś mądrość. Starałem się zatem dosłyszeć, co mówi - mnie, człowiekowi innego wieku, innego kręgu cywilizacyjnego i kulturowego. Przekonywałem się wciąż od nowa, że