drugiej strony, straż obozowa przy zmniejszaniu się objętości paczek, zabierała sobie coraz większą ich część. Jednocześnie bardzo ostra zima i zapotrzebowanie energetyczne organizmu zwiększyły śmiertelność.<br>To że matka i Angus trafili na sam początek istnienia obozu, stanowiło prawdziwe szczęście w nieszczęściu. Podobnie jak przy ewakuacji, ponieśli straty materialne ale wyszli cało. Wyjątkowy zbieg szczęśliwych przypadków? Nie, logiczna kolej rzeczy, gdyby to oni znaleźli się w wagonach pełnych zamarzniętych trupów, jakie w zimie 1940 dojeżdżały do Krakowa, Radomia, Rozwadowa czy innych stacji, książka nie mogłaby powstać. Pisać mogą tylko ci, którym udało się przeżyć.<br>Wracając do chwili obecnej, matkę Angusa odszukał jakiś