Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Wielka, większa i największa
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1960
Odebrała go z dygnięciem.
Wobec tego ukłonił się także. Potem spojrzał na Jeana, który usiadł
prosto i wodził nieprzytomnym wzrokiem od dzieci do Boba.

- Jedno jest pewne - powiedział. - Pewne jest, że
jeśli nawet mamy bzika, to jest to najlepszy i najciekawszy bzik,
o jakim słyszałem. Prawda, kolego? - zwrócił się do chłopca.

Ale tamten potrząsnął głową.

- Ja mało rozumiem - powiedział. - Proszę iść z nami.
Lecimy do Yat.

I podszedł do Jeana podając mu rękę, jakby chciał pomóc mu wstać.

Ale Jean wstał o własnych siłach, a wyciągniętą rękę uścisnął.
A potem się roześmiał.

- Masz rację, Bob - mruknął. - Mieliśmy szczęście,
żeby w ten
Odebrała go z dygnięciem. <br>Wobec tego ukłonił się także. Potem spojrzał na Jeana, który usiadł <br>prosto i wodził nieprzytomnym wzrokiem od dzieci do Boba.<br><br>- Jedno jest pewne - powiedział. - Pewne jest, że <br>jeśli nawet mamy bzika, to jest to najlepszy i najciekawszy bzik, <br>o jakim słyszałem. Prawda, kolego? - zwrócił się do chłopca.<br><br>Ale tamten potrząsnął głową.<br><br>- Ja mało rozumiem - powiedział. - Proszę iść z nami. <br>Lecimy do Yat.<br><br>I podszedł do Jeana podając mu rękę, jakby chciał pomóc mu wstać.<br><br>Ale Jean wstał o własnych siłach, a wyciągniętą rękę uścisnął. <br>A potem się roześmiał.<br><br>- Masz rację, Bob - mruknął. - Mieliśmy szczęście, <br>żeby w ten
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego