wybił się szczególnie wyraźnie, przekazując w głąb sali bibliotecznej złowieszcze przesłanie:<br>- Już ja go, kurcze, dopadnę!<br>Rudowłosa pani bibliotekarka weszła spłoszonym krokiem, zamknęła za sobą drzwi i oparła się o nie plecami, z przepraszającym uśmiechem na ustach.<br>Konrad zatrzepotał rzęsami, spocił się mocniej i zakręcił kukłą Chochoła, wprawiając ją w chocholi tan, magnetofon powiedział: - Miałeś, chamie, złoty róg... - i Aurelia zaciągnęła aksamitną kurtynkę przy nieprawdopodobnie żywiołowym aplauzie babci, szczerych i ciepłych oklaskach pani Kwieciszewskiej, dziecinnym klapaniu w łapy trzech uczennic oraz rzekomo entuzjastycznych gwizdach Artura. Panie bibliotekarki kulturalnie biły brawo, po czym Konrad wyszedł z ukłonem, rozesłał promienne uśmiechy i przedstawienie