Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
słowa podwładnych i nie komentując ich. Odłożył koc, rozejrzał się i zaczął rozpinać pierwszą z brzegu torbę.
- Co pan robi? - Kątem oka dostrzegł, jak rusza nagle w jego stronę. Zniżyła głos niemal do szeptu. Była przestraszona, ale przede wszystkim zdezorientowana.
- Cicho - syknął. - Patrz, czy nikt nie idzie. I kucnij, do cholery. Nie może nas zobaczyć.
- Co? - nadal nie rozumiała, ale oczywiście zastosowała się do polecenia. - Czyj to motor? Pan go zna?
Nie odpowiedział. Oniemiał na widok tego, co kryła torba. Pociski. Osiem długich na całą wysokość parcianego bagażnika, smukłych walców i wrzecion o średnicy kilku centymetrów. Czernik, jak na przedstawiciela młodej
słowa podwładnych i nie komentując ich. Odłożył koc, rozejrzał się i zaczął rozpinać pierwszą z brzegu torbę.<br>- Co pan robi? - Kątem oka dostrzegł, jak rusza nagle w jego stronę. Zniżyła głos niemal do szeptu. Była przestraszona, ale przede wszystkim zdezorientowana.<br>- Cicho - syknął. - Patrz, czy nikt nie idzie. I kucnij, do cholery. Nie może nas zobaczyć.<br>- Co? - nadal nie rozumiała, ale oczywiście zastosowała się do polecenia. - Czyj to motor? Pan go zna?<br>Nie odpowiedział. Oniemiał na widok tego, co kryła torba. Pociski. Osiem długich na całą wysokość parcianego bagażnika, smukłych walców i wrzecion o średnicy kilku centymetrów. Czernik, jak na przedstawiciela młodej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego