Sławkowi, bo gdy przyszliśmy, najpierw długo trzymał rękę Magdy w swojej przy prezentacji, potem świdrował ją spojrzeniem czarnych jak węgle oczu, starając się być jeszcze bardziej demoniczny niż zazwyczaj.<br>- Musimy porozmawiać. Jak mama pozwoli, po kolacji postawię ci kabałę.<br>Podszedłem do okna. Od strony lasu przy Grabowej nadciągał zmierzch. Słońce chowało się właśnie za niskie budynki Fabryki Jedwabniczej, było dość ciepło, choć od stawów powoli zbliżał się chłód wieczoru.<br>Poznałem go w okolicznościach dość niecodziennych, ale - jak potem się okazało - dla Sławka typowych. W podstawówce - piąta, może szósta klasa, bo byłem na tyle duży, że dobrze to pamiętam - byłem na urodzinach starszego