egzaminy, awanse, pisane sprawozdania, wydruki komputerowe. Ja i Runio siedzący w groteskowo małym mieszkaniu w dużym bloku osiedla Za Żelazną Bramą. Jest oto sam początek lat 90, właśnie coś pękło, coś się zmieniło, niedaleko stąd otwarto supermarket. Kupujemy w nim wódkę, soki owocowe, a nawet w przypływie <orig>explorystycznych</> i doświadczalnych ciągot nabywamy amerykańskie wino "Thunderbird", które okazuje się być koszmarnym wprost, palącym gardło <orig>jabolem</>. Złowieszczy pisk tramwaju na zakręcie, powolność autobusu zbliżającego się do przystanku. Knajpa "U Rzeźbiarzy", którą wkrótce zamienimy na "Plastyków" serwujących ciepłe piwo i niepowtarzalną atmosferę wytwarzaną przez niespełnionych, chyba głównie seksualnie artystów, myślicieli i baletmistrzów. To jedyne