Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
krzywda. Patrzą na mnie z gorzkim uśmiechem, jakbym im proponował inscenizację Nibelungenlied, tam, nad jeziorem, za zielonym borem. Podczas gdy oni zajęci odbudową którejś z kolei codzienności ślizgają się po ziemi niby znowu czyjejś, między ślepym pomnikiem i cmentarzami z białą chorągwią poddania. Przyjmowali mnie grzecznie, ale równocześnie popychali, jak ciołka, co się uparł, że poślubi królewnę z tej ziemi. Ramionami życzliwie wzruszali. Że za późno, że już po wszystkim. Jedna Gerta wierzyła i wierzy w istnienie prapruskiej krainy. I nie o narzeczeństwie tu mówią, ale o wdowieństwie, wskazując kciukiem poszkodowane kobiety. No i do tego dziennikarz, co żeruje na wytrąconych
krzywda. Patrzą na mnie z gorzkim uśmiechem, jakbym im proponował inscenizację Nibelungenlied, tam, nad jeziorem, za zielonym borem. Podczas gdy oni zajęci odbudową którejś z kolei codzienności ślizgają się po ziemi niby znowu czyjejś, między ślepym pomnikiem i cmentarzami z białą chorągwią poddania. Przyjmowali mnie grzecznie, ale równocześnie popychali, jak ciołka, co się uparł, że poślubi królewnę z tej ziemi. Ramionami życzliwie wzruszali. Że za późno, że już po wszystkim. Jedna Gerta wierzyła i wierzy w istnienie prapruskiej krainy. I nie o narzeczeństwie tu mówią, ale o wdowieństwie, wskazując kciukiem poszkodowane kobiety. No i do tego dziennikarz, co żeruje na wytrąconych
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego