sami się przyznawali, ale oskarżali siebie i innych, wskazywali następnych. Dziesiątki pierwszych oskarżonych jeszcze przed śmiercią wymieniło setki innych, te setki wskazały na tysiące, a potem już ruszyła lawina, obywając się bez publicznych i często w ogóle bez jakichkolwiek procesów. Formalności załatwiano często dopiero po śmierci podejrzanych.<br>Nazywało się to czystką w armii.<br>Podobne czystki odbywały się uprzednio, choć nie tak wielką skalę, w siłach bezpieczeństwa. Kolejni komendanci Czeka, GPU, później NKWD i w końcu KGB, nazwy się zmieniały ale nic poza tym - nieodmienni kończyli w celi śmierci. Jeżow, Jagoda, poprzednich Angus nie pamiętał, był jeszcze zbyt mały, żeby się tym