Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Gazeta Lubuska
Nr: 29.06
Miejsce wydania: Zielona Góra
Rok: 2005
córka Katarzyna Piwowarska.
Zadzwonili na policję, ta powiadomiła saperów. Przyjechali, kazali się wyprowadzić. Dzieci znalazły się w poblis-kim przedszkolu. Sąsiedzi też musieli opuścić swoje domy, przestawić dalej samochody.
Akcja trwała godzinę. Saperzy zabezpieczyli materiały wybuchowe. W skrzynkach z trocinami wynieśli je z domu.
- Wykrywaczem sprawdzili pozostałą część strychu. Było czysto. Znów można było wejść do domu. Choć strach szybko nas nie opuścił - mówią Piwowarscy. - Tu od 1945 r. mieszkała nasza babcia i dziadek, od 1978 r. - my gospodarzymy. Nikt nie przypuszczał, co wisi nad naszymi głowami. A gdyby jakiś mały pożar...
- Albo gdybym mocniej puknął łomem - zauważa głowa domu. I
córka Katarzyna Piwowarska. <br>Zadzwonili na policję, ta powiadomiła saperów. Przyjechali, kazali się wyprowadzić. Dzieci znalazły się w poblis-kim przedszkolu. Sąsiedzi też musieli opuścić swoje domy, przestawić dalej samochody. <br>Akcja trwała godzinę. Saperzy zabezpieczyli materiały wybuchowe. W skrzynkach z trocinami wynieśli je z domu. <br>- Wykrywaczem sprawdzili pozostałą część strychu. Było czysto. Znów można było wejść do domu. Choć strach szybko nas nie opuścił - mówią Piwowarscy. - Tu od 1945 r. mieszkała nasza babcia i dziadek, od 1978 r. - my gospodarzymy. Nikt nie przypuszczał, co wisi nad naszymi głowami. A gdyby jakiś mały pożar... <br>- Albo gdybym mocniej puknął łomem - zauważa głowa domu. I
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego