na skraj stołu i odstąpił kilka kroków w tył, rozczapierzając powalane palce. O, tak, tak. Zuch z pana, panie Bitner. Mistrz. Moje uznanie, to jest to, o co chodzi - powiedział sobie.<br>Tak jest. Aurelia jak żywa - tajemnicza i delikatna, zagubiona, bezbronna i - dobra.<br>To te właśnie cechy rysowały się tak czytelnie na modelinowej twarzy, widoczne też w sposobie trzymania głowy, w wyrazie ust. Konrad stał, zapatrzony, zdumiony tym, co odkrył. Miał wrażenie, że tym, co wyrzeźbił - sam sobie objaśnił rzeczywistość.<br>Za jego plecami otwarły się nagle drzwi i do pokoju Konrada weszła jego starsza siostra, Bebe - jasnowłosa, ciemnooka, opalona na złoto