łaźnia-cud, przywodząca na myśl baśniowe groty. Po umyciu się pod czymś w rodzaju miniprysznicu wchodzimy do wielkiego, buchającego parą i zapachem siarki basenu, w którym delektuje się ukropem kilka dziesiątek mężczyzn "au naturel". Kąpiel jest bowiem czymś w rodzaju towarzyskiego rytuału. Widząc, iż nie ma, niestety, płci pięknej, głośno daję wyraz memu niezadowoleniu. Śmieją się ze mnie, gdy pytam o dziewczęta. Pławiący się najbliżej wyjaśniają, iż miły ten skądinąd zwyczaj został zarzucony, Japonia zeuropeizowała się i na tym polu. Jednakże, jeśli jestem spragniony tego rodzaju emocji - Fujimoto San traktuje swą misję uświadamiającą jak najbardziej serio - chętnie wybierze się ze mną do