świadomość obcego, które jest we mnie. Skąd się wzięło? Dlaczego we mnie? Przedtem nie myślałam o tym. To też jego wina, Andrzeja. <br>Śmieszne, obiektywnie powinnam być mu wdzięczna. Jedyny człowiek, który zachował się jak ktoś bliski. Jak zachowałaby się mamusia, gdyby żyła. Walczył o mnie. Tylko że wszystko okazało się daremne i bez sensu. Że okazało się daremne i bez sensu to nie jego wina. Więc powinnam być mu wdzięczna. A nie jestem. Stałam się złym człowiekiem. Nienawistnym. Nie potrafię się przejąć tym, że on zaniedbuje swoje sprawy. Zresztą mówi, że nie zaniedbuje. Zaniedbuje, nie zaniedbuje, gra, nie gra, co mnie