Łukasiewicz, albo mieć swój dobrze rozpoznany wewnętrzny pejzaż - jak Kolski, by się wybierać w taką podróż. Dużo pustych słów, dużo pustych obrazów, trzy puste postaci (w tym Andrzej Seweryn i Innokientyj Smoktunowski) - dużo jak na jeden debiut. To były filmy, o których chce się coś powiedzieć (był jeszcze bardzo dobry debiut Michała Rosy pt. "GORĄCY CZWARTEK", o którym napiszemy osobno), bo głupio strzępić język, pytając, co komu po filmach Dudziewicza, Szarka, Sokołowskiej, Załuskiego. Ktoś je pchnął do produkcji, ktoś nie wyrzucił do kosza scenariusza. Maszynka produkująca polskie filmy o dziwo działa. Pojawiają się filmy dobre lub choćby obiecujące. Jak jednak wytłumaczyć