bez krzyku. Cicha rodzina.<br>Tak szło ładnie-pięknie do czternastego roku. Nagle trach wojna! Potem znów trach - osiemnasty rok - Niemcy rozbite, Polska powstaje!<br>Bliźniaki czym prędzej do Celulozy, a starosta powiada: "Wolnego, panowie, fabrykę zabraliśmy na wojenne odszkodowanie!"<br>I bliźniaki poszły, można powiedzieć, z torbą. Jeden miał tam jeszcze parę deka tego złota, co w zębach uniósł, ale czy się tym podzielili, dokładnie nie wiem...<br>Słońce przechyliło się już na wysoki mur Wesołego Miasteczka. Zaleciało śmietnikami, które jak maciejkę czuć najmocniej o zachodzie. Gorejący czerwienią kurz, wzbity przez dzieciaki, opadał z wolna. Uciszała się wrzawa, wyraźniej słyszało się teraz czyjeś w