mu pokornym, słabym uśmiechem. Nieco skrzepieni, <br>przyglądali się sobie bez słowa, z ulgą i radością stwierdzając, ona, że nie <br>olbrzym to żaden ani groźny mąż, lecz jasnowłosy, nieśmiały chłopaczek o rozumnym, <br>łagodnym spojrzeniu. On - że nie dziewa zuchwała, natarczywa, ale rówieśnica, <br>miluchna towarzyszka, przyjaciółka o czole niewinnym i ustach pełnych dobroci.<br>Elizer patrzył na nią z radością i dumą. Semja klęczała, jak przystoi nowej <br>słudze, lecz spod zasłony przyglądała się Izaakowi krytycznie.<br>- Izaaku synu Ab-Rahama - rzekł Elizer - oto jest Rebeka, panna, żona twoja, <br>z krwi stryja twego, Nachora syna Tarego...<br>- Zowią cię Rebeka? - zapytał Izaak i nagle, nie wiedzieć czemu