Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Rzeczpospolita
Nr: 08.10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
całymi dniami pilnowała pszenicy i brała po trzy złote od każdego, kto chciał zobaczyć znaki.
- Sam jej to doradziłem - tłumaczy Rafał Lukstaedt. - Żaliła się, że wytnie kręgi, bo ludzie całe zboże jej zadepczą. Powiedziałem, że na jej miejscu brałbym kasę.
Zarywscy nie chcą wyjawić, ile zebrali pieniędzy. - Ludzie we wsi docinają mi teraz, że nic nie robię, tylko z piktogramów żyję - złości się Zarywski. Dlatego w tym roku nie chciał brać pieniędzy. Kiedy tylko pojawiły się kręgi, zadzwonił do burmistrza, żeby umorzył mu całoroczny podatek od gruntów, czyli trzy tysiące złotych. Wyliczył, że tyle straci na zniszczonym ziarnie.
Lukstaedt tłumaczy w
całymi dniami pilnowała pszenicy i brała po trzy złote od każdego, kto chciał zobaczyć znaki.<br>- Sam jej to doradziłem - tłumaczy &lt;name type="person"&gt;Rafał Lukstaedt&lt;/&gt;. - Żaliła się, że wytnie kręgi, bo ludzie całe zboże jej zadepczą. Powiedziałem, że na jej miejscu brałbym kasę.<br>&lt;name type="person"&gt;Zarywscy&lt;/&gt; nie chcą wyjawić, ile zebrali pieniędzy. - Ludzie we wsi docinają mi teraz, że nic nie robię, tylko z piktogramów żyję - złości się &lt;name type="person"&gt;Zarywski&lt;/&gt;. Dlatego w tym roku nie chciał brać pieniędzy. Kiedy tylko pojawiły się kręgi, zadzwonił do burmistrza, żeby umorzył mu całoroczny podatek od gruntów, czyli trzy tysiące złotych. Wyliczył, że tyle straci na zniszczonym ziarnie.<br>&lt;name type="person"&gt;Lukstaedt&lt;/&gt; tłumaczy w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego