jego dom i wykradnę mu ten kamień, a na biurku zostawię dwadzieścia złotych i uprzejmy liścik. <br>Pani Romeyowa powzięła inny projekt. Nic jeszcze na razie nie mówiła, ale oczy błyszczały jej zadowoleniem i jadła prędko, wcale nie zwracając uwagi na to, co je. <br>Osy latały nad miodem. Duże psy Huberta, dog i pointer*, leżały spokojnie na żwirze tarasu, uważne i wyczekujące. <br>Potem chodzili razem po parku, ale matka ciągle jeszcze nie chciała mówić o swoim projekcie. <br>Zbaczała ze ścieżek i wyrywała chwasty spomiędzy krzewów i trawy. Mówiła także, że musi ustawicznie walczyć z furmanem, który chce, ażeby trawniki wysoko rosły, aby