Przyhamował, ale po chwili znów przycisnął gaz.<br>- Od Poznania sobie pojedziesz - odparł nie mniej stanowczo. - Podjadę do "Merkurego", napijemy się kawy i potem się zamienimy. Zgadzasz się?<br>To było tak normalne, tak naturalne, takie jakieś zwykłe i znajome, tak bardzo przypominało chwile, które spędzaliśmy w porozumieniu i w zgodzie, tak dokładnie siedziało w realiach normalnego życia, że upiorny świat ustawicznego zagrożenia i śmiertelnych niebezpieczeństw nagle gdzieś znikł. Otrzeźwiałam. Rzeczywiście, zgłupiałam zupełnie i cierpię na manię prześladowczą...<br>A jednak biały mercedes czekał na mnie przed polską granicą...<br>Prowadząc sama, czułam się pewniej. Wytrzeźwiałam do reszty i pomyślałam, że nie mogę tego tak